cr. mydramalist.com
Na początku kilka słów wstępu. Secret Garden to komedia romantyczna z motywem fantasy, a dokładniej zamianą ciał. Mamy tu również, ośmielę się powiedzieć typowy duet dramowych głównych bohaterów - bogacza i biedaczkę. W główne role wcielili się Hyun Bin, Ha Ji Won, Yoon Sang Hyun i Kim Sa Rang, ale na nich nie kończy się świetna obsada w tej dramie.
Teraz trochę o fabule. Kim Joo Won jest prezesem wielkiego centrum handlowego oraz spadkobiercą fortuny. Jest pewny siebie, ma wysokie mniemanie o sobie i równie wysokie wymagania, co do przyszłej żony. Musi ona pochodzić z dobrej rodziny, mieć nienaganne maniery i dobre wykształcenie, jednym zdaniem pasować do niego statusem społecznym. Sam jednak nigdy nie był w związku, nie wierzy też w miłość. Gil Ra Im jest kaskaderką, aspirującą na aktorkę. Ledwo wiąże koniec z końcem, ale idzie przez życie z uśmiechem. Bolesna przeszłość oraz męskie towarzystwo, w którym się obraca, zaprawiły ją w bojach. Za sprawą pomyłki, (chociaż czy aby na pewno?) tych dwoje wpada na siebie. Joo Won od początku jest zafascynowany nową znajomą, która zupełnie odbiega od jego ideału. Postanawia za wszelką cenę zbliżyć się do niej. Ra Im jednak nie jest nim zainteresowana. Jak zakończy się ta znajomość?
Najpierw wypadałoby wspomnieć o plusach dramy. Jak wyżej wspomniałam, jest to komedia romantyczna, więc nie brakuje w niej błyskotliwych dialogów i zabawnych sytuacji, w których zostają postawieni nasi bohaterowie. Sam motyw "enemies to lovers", dość często spotykany w romansach daje również twórcom pole do popisu, by ciekawie poprowadzić fabułę. Humor będzie nieco się różnił od tego w nowszych produkcjach, z racji że jest to jedna ze starszych k-dram. Pod tym względem daję duźy plus. Zarówno ja i moja mama świetnie się bawiłyśmy.
Skoro już wspomniałam o "enemies to lovers", przejdźmy do głównej pary bohaterów, oraz ich wzajemnej relacji. Przyznam się, że to była pierwsza drama, w której miałam tak mieszane uczucia względem męskiego głównego bohatera. Joo Won na początku nie traktował poważnie Ra Im. Dziewczyna go fascynowała, bo była biedna, zachowaniem przypominała bardziej łobuza, niż dystyngowaną damę. Była dla niego czymś egzotycznym, czego nigdy nie doświadczył. Wiedział, że się z nią nie ożeni, lecz mimo to ciągle za nią chodził, wzbudzając złudne nadzieje. Gryzło mnie trochę, że mimo iż Ra Im wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, ten wciąż pojawiał się obok. Myślę, że jej reakcja była odruchem obronnym. Chciała uniknąć rozczarowania i cierpienia. Wiedziała, że obydwoje pochodzą z dwóch różnych światów. W tym momencie warto wspomnieć o motywie z bajki o Małej Syrence, która zakochała się w człowieku, a gdy miłość została nieodwzajemniona, syrenka zamieniła się w morską pianę i zniknęła. Ra Im miała być, jak ta syrenka. Spędzić z Joo Wonem miłe chwile, a potem zniknąć z jego życia. Z czasem jednak do relacji tych dwojga zaczynają wkradać się uczucia. Joo Won zdaje się dorastać, odkrywać, czym jest miłość. Młoda kaskaderka przestaje być dla niego zabawką, a staje się dla niego ważna. Ra Im postanawia zaś dać szansę tej relacji i stawić czoła przeciwnościom losu. Okazuje się, że obydwoje są sobie nawzajem potrzebni bardziej, niż sądzili.
Moje serce zdecydowanie zyskała druga para bohaterów, czyli piosenkarz Oska i reżyserka Yoon Seul. Ich historia, choć pełna goryczy i nieporozumień, chwyciła mnie za serce. Dawniej zakochani, teraz wrogowie. Ale czy na pewno wszystko stracone? Obydwoje, choć mają złamane serca, wciąż żywią do siebie uczucia. Podobało mi się, że ich wątek był bardziej dojrzalszy od wątku głównych bohaterów. Sam Oska, mimo że sprawiał wrażenie nieodpowiedzialnego, bujającego wiecznie w obłokach artysty, który wiecznie się bawi, był głosem rozsądku w całej tej historii. Bohaterem, który potrafił mądrze doradzić, podnieść na duchu i wskazać drogę, jednocześnie samemu nie potrafiąc sobie poradzić z własnymi problemami. Wnosił też ogrom humoru do fabuły, gdyż właśnie jego postać w dużej mierze prowokowała zabawne sytuacje. Bardzo go polubiłam i chyba głównie dla niego obejrzałam tę dramę do końca.
Chociaż motyw zamiany ciał był mi już znany, pierwszy raz spotkałam się z nim w k-dramie. Dwoje głównych bohaterów podczas wędrówki po lesie, trafiają do dość osobliwie wyglądającego miejsca, nazwanego Tajemniczym Ogrodem. Tam pewna kobieta daje im po buteleczce napoju. Po jego wypiciu, nazajutrz budzą się w nieswoich ciałach. Muszą tym samym razem współpracować, gdyż obydwoje mają ważne zadania w pracy przed sobą, a nawet taka anomalia nie może pokrzyżować ich planów. Zbawienny dla nich może być deszcz, który sprawia, źe wracają "do siebie". Zaklęcie rzucone na parę miało na celu zbliżenie ich do siebie, a także uświadomienie im pewnych rzeczy. Zaczynają spędzać ze sobą więcej czasu, poznawać się lepiej. Motyw zamiany ciał idealnie sprawdził się jako element komediowy. Z początku był dla mnie nawet ciekawy, ale z każdym nadchodzącym deszczem, a co za nim idzie, kolejną zamianą, zaczął mnie nudzić. Moim zdaniem za dużo tego było i z czasem ten motyw stracił swój urok.
Szczęśliwe zakończenie? Z pewnością, jednak twórcy pozostawili nieco goryczki widzom. Matka Joo Wona jest jedną z najbardziej zawziętych i wrednych k-dramowych matek, jakie widziałam. Kobieta, choć nigdy nie zaakceptowała wyboru syna, co do żony, ciepło przyjęła wnuki. Scena, gdzie Joo Won i Ra Im przyprowadzają dzieci na spotkanie z babcią, z jednej strony cieszy, z drugiej smuci. Pierwszy raz się spotkałam z takim zakończeniem.
Secret Garden jest k-dramą, którą na pewno warto obejrzeć. Klasyka gatunku, świetny humor, bohaterowie, których można pokochać. Do tego cudowna ścieżka dźwiękowa, która towarzyszyć będzie Wam jeszcze długo po seansie. Dramę tę wspominam bardzo dobrze, choć z perspektywy czasu uważam, że jest przeciągnięta i spokojnie 16 odcinków by wystarczyło. Oceniam na 8/10 i zachęcam do oglądania starszych k-dram.