Witajcie kochani!! Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio publikowałam jakąś dłuższą recenzję na blogu. Nie ukrywam, znacznie łatwiej mi ostatnio wrzucać krótsze posty na Instagram, ale pomyślałam, że czas najwyższy coś tu napisać, szczególnie, że drama nie byle jaka i warto poświęcić jej dłuższy post.
Under The Queen's Umbrella to moim zdaniem świeże spojrzenie na królewski dwór i ogólnie na dramy kostiumowe/historyczne, które mnie zaskoczyło od pierwszych minut i właśnie to jest jej głównym atutem. Równie dużym plusem w tej produkcji jest też sama obsada. W główne role wcielili się m.in. Kim Hye Soo (Hyena, Juvenile Justice), Kim Hae Sook, Choi Won Young, Kim Eui Sung, Moon Sang Min, Ok Ja Yeon oraz Chani.
Fabuła dramy skupia się wokół królewskiego dworu, jego mieszkańców i ich losów, ale także na walce o wpływy oraz o sam tron. Te elementy nie powinny nikogo zaskoczyć, gdyż pojawiają się w każdej tego typu produkcji. Dlaczego jednak uważam, że ta jest wyjątkowa? Chociażby przez sam obraz naszej głównej bohaterki, królowej Hwa Ryung, burzącej schemat typowych królowych, które tylko siedzą w pałacu, popijają herbatę i dobrze wyglądają. Zwykle są one zepchnięte gdzieś na drugi plan, a w tej dramie to właśnie królowa gra pierwsze skrzypce. I nie tylko ona, gdyż kobiety w dużym stopniu zawładnęły fabułą.
Twórcy postawili na bardziej ludzki obraz monarchini, nadając jej funkcji nowy wymiar. Hwa Ryung oprócz pełnienia funkcji królowej, jest przede wszystkim troskliwą matką oraz wspierającą żoną. Brała czynny udział w wychowaniu swoich synów, którzy choć czasem krnąbrni i nie raz wytrącali ją z równowagi, wyrośli na prawych, mądrych i dobrych ludzi, co z pewnością zauważycie. Jako żona zaś była ogromnym wsparciem dla króla, służyła ciepłym słowem oraz cennymi radami. Naszą bohaterkę cechowała niezwykła mądrość, umiejętność strategicznego myślenia, rozwaga oraz spryt. Potrafiła przewidzieć kolejny krok nieprzyjaciela i go wyprzedzać o kolejne dwa, co z pewnością pomagało jej przetrwać w pełnej niebezpieczeństw dżungli, jaką był królewski dwór. Na uznanie zasługuje także jej upór i odwaga. Dla najbliższych była skłonna poświęcić siebie i nie bała się postawić swoim przeciwnikom. Warto też wspomnieć o tym, jak prawą, dobroduszną i sprawiedliwą osobą była Hwa Ryung. Na pewno niełatwo było jej żyć z faktem, iż nie jest i nie będzie jedyną kobietą w życiu króla. Mimo to pozostałe małżonki i konkubiny traktowała z szacunkiem, a książęta byli dla niej niemal równie ważni, jak jej własne dzieci. Angażowała się też społecznie, tworząc dom dla kobiet w potrzebie. Uważam, że jest to jedna z najlepiej napisanych postaci i kolejna silna kobieta w historii koreańskich dram.
Ciekawe było też podejście do relacji między książętami. Król przez wiele lat dochował się dość dużej gromadki synów. Nieuniknionym było, że z czasem atmosfera na dworze zacznie gęstnieć, a sami zainteresowani zaczną między sobą rywalizować. Na pierwszy rzut oka w pałacu panowała harmonia. Książęta, niezależnie od pochodzenia i statusu swoich matek byli równo traktowani. Niestety, w niektórych aspektach życia, pochodzenie czy status ich rodzicielek w hierarchii zaczynał mieć ogromne znaczenie. Syn małżonki z bogatego i wpływowego rodu miał większe perspektywy niż syn dawnej służącej. Te różnice wpływały na relacje książąt z braćmi. Nie pomagały również wygórowane ambicje kobiet króla, które choć znały swoje miejsce, pragnęły więcej. Tu pojawia się typowa dla koreańskiego społeczeństwa pogoń za polepszeniem swojego statusu, za sukcesem, często dużym kosztem. Pewna zachłanność, zazdrość i niezdrowa rywalizacja. Status społeczny od bardzo dawna gra ogromną rolę w ich życiu. Co ciekawe, odniosłam wrażenie, że w większości to właśnie konkubiny pchały swoich synów w sam ogień walki o tron, gdzie oni sami bardziej cenili sobie spokój. Zaskoczył mnie też brak zainteresowania tronem pozostałych synów królowej (nie licząc księcia koronnego, który siłą rzeczy musiał o tym myśleć, choć też nie należał do zachłannych). Chłopcy woleli żyć sobie książęcym, beztroskim życiem i służyć królowi na inne sposoby.
Można by było się spodziewać, że synowie królowej będą mieli ogromne przywileje, będą zarozumiali, wyniośli, a wszyscy będą wokół nich skakać, chuchać na nich i dmuchać. Nic bardziej mylnego. Mimo statusu, ich pozycja wcale nie jest taka pewna, jakby się wydawało. Wielcy Książęta mają niezbyt dobrą opinię w pałacu, gdyż niechętnie się uczą i zdarza im się narozrabiać, co stawia samą królową w niekorzystnym świetle. Są ciągle obserwowani, oceniani, poddawani ogromnej presji. Dowodzi to temu, że na dobre imię trzeba zapracować. Nie zdobywa się go samym nazwiskiem, ale czynami. Na szczęście, mimo wątpliwości mieszkańców pałacu oraz niezbyt dobremu pierwszemu wrażeniu, książęta zyskują przy bliższym poznaniu. Hwa Ryung wychowała ich na odpowiedzialnych, prawych i mądrych ludzi. Nie patrzą na innych z góry, braci traktują z miłością i szacunkiem.
Ściany i mury pałacu są świadkami wielu wydarzeń oraz powiernikiem jeszcze większej ilości tajemnic. Także i w tej historii ich nie zabrakło. Twórcy na wiele sposobów starali się skomplikować życie naszych bohaterów, wprowadzając liczne wątki, a tym samym trzymając widza w napięciu, czy też wzruszając. Moją uwagę przykuł wątek lgbt+ oraz jak został on przedstawiony. Zaczęłam się zastanawiać, jak radziły sobie mniejszości w tamtych czasach? Zrozumienie królowej bardzo mnie poruszyło, jak i jej słowa, w których wyraża nadzieję, że w przyszłości takie osoby będą miały w życiu łatwiej. Nie mogło zabraknąć także pałacowych intryg. Oparcie tego wątku na wnikliwym śledztwie w sprawie tajemniczej śmierci i choroby było moim zdaniem dobrym wyborem. Byłam pod wrażeniem, jak radzono sobie bez nowoczesnego sprzętu. Przy ograniczonych, jak na dzisiejsze czasy środkach, śledczy uzyskiwali podobne wyniki do tych, które możemy osiągać obecnie, coś niesamowitego!
Podsumowując, drama łączy w sobie elementy komedii, romansu, dramatu i szczypty kryminału. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Samo tłumaczenie tytułu - "Pod Parasolem Królowej" jest moim zdaniem trafne i idealnie oddaje fabułę, gdyż nasza bohaterka rzeczywiście trzyma ten parasol nad głowami swoich najbliższych, czy to metaforycznie, czy też dosłownie. Jest to opowieść o tym, ile matki są w stanie zrobić by chronić swoje dzieci, o trudnych relacjach rodzinnych, ale nie tylko. Gorąco zachęcam, gdyż ostatnio mało dram historycznych zachwyca, a ta jest naprawdę jedną z lepszych nowości. Nie powinniście się rozczarować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz