Dzisiejszy post postanowiłam poświęcić jednej z najgłośniejszych dram ostatnich tygodni - D.P. Uznałam, że warto zatrzymać się przy niej przez chwilę, gdyż porusza bardzo ważny problem. Jaki? Dowiecie się w dalszej części postu!
cr. mydramalist.com
Jak już wspominałam, obsada w dużej mierze zachęciła mnie do obejrzenia tej dramy. W główne role wcielili się m.in. Jung Hae In, Koo Kyo Hwan, Kim Sung Kyun, Son Seok Koo i Jo Hyun Chul.
O czym jest D.P?
Już w pierwszych minutach poznajemy młodego chłopaka. Ahn Jun Ho właśnie rozpoczyna swoją służbę wojskową. Jej odbycie jest obowiązkiem każdego mężczyzny w Korei Południowej, o czym twórcy serialu informują nas na początku każdego odcinka. Trwa ona średnio od 1,5 roku do 2 lat. Towarzyszymy głównemu bohaterowi podczas jego służby, poznając jego współtowarzyszy i przełożonych. Po przejściu treningu dostaje on przydział do żandarmerii wojskowej, a tam otrzymuje propozycję wejścia w szeregi "D.P." - sekcji, jeśli można to tak określić, zajmującej się szukaniem dezerterów, czyli żołnierzy, którzy uciekli z wojska. Młody szeregowy przyjmuje propozycję przełożonego. Jego partnerem w misji, zadaniu zostaje kapral Han Ho Yeol.
Jun Ho z każdym przypadkiem dezercji, z jakim się spotyka, zaczyna rozumieć, czym kierowali się jego koledzy, decydując się na ten ryzykowny krok. Jedni uciekali, bo po prostu nie chcieli spędzać czasu zamknięci w koszarach. Drudzy zaś (i tu się robi już poważniej) chcieli pozamykać pewne sprawy na zewnątrz lub mieli zwyczajnie dość upokorzeń ze strony starszych stopniem lub silniejszych kolegów. Dezercja wydawała się sposobem na wyrwanie się z piekła, jakim było dla nich wojsko. Kolejnym krokiem było w niektórych przypadkach odebranie sobie życia, gdyż nie widzieli innego wyjścia z sytuacji. Główny bohater sam również doświadcza przemocy od starszych żołnierzy, a czasami jest jej naocznym świadkiem. Staje przed dużym dylematem: postawić się silniejszym i samemu oberwać, czy zagryźć zęby i nie reagować, dla świętego spokoju?
Końcowa scena nasuwa na myśl dość paradoksalną sytuację, gdzie Jun Ho zmierza ku bramkom przy wyjściu z jednostki. Czyżby on, ten który ścigał dezerterów, sam się miał nim stać? Otwarte w moim odczuciu zakończenie, pozostawia widzowi pole do przemyśleń i własnej interpretacji.
Głównym tematem poruszonym w dramie jest przemoc w wojsku. Nie mówimy tu o jedynie o przemocy fizycznej, ale też i psychicznej oraz seksualnej. Młodzi rekruci, w szczególności ci wrażliwi i nieobeznani z życiem w koszarach, stają się łatwym celem dla starszych stopniem żołnierzy. Ci pod pretekstem "dyscypliny" pozwalają sobie na ubliżanie, bicie i zmuszanie do upokarzających czynności. W ten sposób wśród żołnierzy pojawiają się traumy, stany lękowe, załamania nerwowe i myśli samobójcze. Dlatego ważne jest, by takiego dezertera znaleźć na czas, zanim ten zrobi krzywdę sobie lub komuś w swoim otoczeniu. Jednak czy otrzyma on odpowiednią pomoc? Wróci do koszar, otrzyma karę za dezercję i będzie musiał znów mijać się ze swoim oprawcą. Przełożeni zamiotą wszystko pod dywan, a w najlepszym przypadku ci, którzy się nad nim znęcali, zostaną przeniesieni do innej jednostki i nie poniosą konsekwencji swoich czynów. Nasuwa się pytanie, czy tak powinno być? Oczywiście, że nie. I szczerze liczę, że takich przypadków jest coraz mniej.
D.P otrzymało wiele dobrych opinii i stało się jednym z najczęściej oglądanych seriali na platformie Netflix w Korei. Chwalono nie tylko sam temat, ale też grę aktorską. Sama zaś też spotkałam się z opiniami, że bardziej przypomina amerykańskie produkcje czy też film. Długo się zastanawiałam nad interpretacją tych słów, gdyż nie widziałam w tej dramie nic "amerykańskiego" i do tej pory nie widzę. Jestem jednak zdania, że celem jej było przedstawienie problemu, jakim jest przemoc w wojsku. Ma ona otworzyć ludziom oczy, a nie być źródłem rozrywki. Nie ma co się tu doszukiwać typowo "dramowych" elementów fabuły. Co do uwagi o filmie, sama nie miałabym nic przeciwko, gdyby zrobiono z tego film. Ale forma 6-cioodcinkowego serialu też mi odpowiada.
Podsumowując, naprawdę dobre, mocne kino. Trudny, być może niewygodny, ale bardzo istotny temat, o którym powinno się mówić. Pokazuje realia, z jakimi zderza się koreańskie społeczeństwo. Zdecydowanie pozycja, którą warto obejrzeć, chociażby dla zaznajomienia się z tematem obowiązkowej służby wojskowej, ale i dla samej historii bohaterów. Osobiście polecam, chociaż uczulam wrażliwych na dość drastyczne sceny.
Chciałabym Was zaprosić na mojego blogowego instagrama - _dramowisko. Będę tam informować o nowych postach i się z Wami integrować :D