Włączając pierwszy odcinek Kill Me, Heal Me, nie miałam wysokich oczekiwań. Ot, kolejna drama z wątkiem romantycznym i jakąś mroczną tajemnicą, łączącą się w jakiś sposób z naszymi bohaterami. Teoretycznie nic, czego bym wcześniej nie widziała w innych dramach. Mimo to, zostałam pozytywnie zaskoczona, bo miałam zupełnie inny obraz tej dramy po licznych jej fragmentach, widzianych na TikToku. Jest to jedna z cięższych dla mnie dram, jakie do tej pory obejrzałam, z wielu powodów. O wszystkich opowiem Wam w tej recenzji!
cr. mydramalist.com
Najpierw jednak kilka słów o strukturze i obsadzie. Drama liczy 20 odcinków, po godzinie każdy. W rolach głównych wystąpili: Ji Sung, Hwang Jung Eum, Park Seo Joon, Kim Yoo Ri oraz Oh Min Suk. Zawsze obawiam się, że przy dłuższych produkcjach niż te standardowe, 16-odcinkowe, zaczną pojawiać się niepotrzebne wypełniacze czasu, które potrafią zamienić najciekawszą historię we flaki z olejem. Tutaj tak się nie stało, bo twórcy zadbali o to, by fabuła nie straciła swego pierwotnego uroku. Mimo to, skróciłabym tę dramę o jakieś dwa odcinki. Chyba wynika to z tego, że osobiście wolę te krótsze serie.
Nasz główny bohater, Cha Do Hyun w skutek traumatycznych przeżyć z dzieciństwa zmaga się z "dysocjacyjnym zaburzeniem osobowości". Dzieli swoje ciało i czas z jeszcze kilkoma innymi osobowościami. Utracił też wspomnienia z dzieciństwa. Wątek ten był moim zdaniem bardzo ciekawy, ale też wyczerpujący. Z początku zarówno mi, jak i towarzyszącej mi w seansie mamie, ciężko było się odnaleźć pośród kolejnych osobowości bohatera. Zmieniali się dość szybko, przez co trudno było nam się zorientować, z kim mamy w danym momencie do czynienia. Gdy już wszystkich poznałyśmy, oglądało nam się znacznie łatwiej. Twórcy dokładnie nam wytłumaczyli, w jaki sposób powstały wszystkie osobowości i jakie miały odegrać role w życiu Do Hyuna. Ten aspekt w mojej opinii został logicznie oddany i wyraźnie dopracowany. Nie zmienia to jednak faktu, iż każda kolejna przemiana, choć zasadna, już pod koniec dramy zaczęła mnie fizycznie męczyć. Miałam wrażenie, że twórcy chcieli tym trochę wypełnić czas na antenie. Plusem, ogromnym moim zdaniem była gra aktorska. Ji Sung doskonale poradził sobie w mnogiej roli. Każda osobowość była od siebie skrajnie różna, a jemu udało się oddać unikalność każdej z nich. Szczerze, szło ich wszystkich polubić, choć potrafili narobić nie lada bałaganu, a tym samym wnosili element komediowy do dramy. Oczywiście warto pamiętać, że jest to fikcja, a w prawdziwym życiu sprawy mają się zupełnie inaczej.
Kolejny wątek, który mnie wprawił w osłupienie, stanowił fundament dla całej historii przedstawionej w dramie. Co się wydarzyło te dwadzieścia lat temu w rezydencji? Dlaczego Do Hyun utracił wspomnienia? Jaki związek ma z tym doktor Oh? Przyznaję, że choć na pewno w historii k-dram jest o wiele więcej bardziej szokujących tajemnic i intryg, ta mnie naprawdę zaskoczyła i była dla mnie osobiście bardzo trudna ze względu na ilość cierpienia bohaterów. Dwoje dzieci przeżyło piekło z powodu błędów dorosłych, co odbiło się na ich dorosłym życiu. Dopuszczono się licznych manipulacji, tylko po to, by ukryć skazy idealnej w oczach społeczeństwa rodziny. Nie wszystkie rany się szybko goją, nie wszystkie błędy można naprawić, ale cieszę się, że w przypadku naszych bohaterów czas uleczył ich i pozwolił im na zaznanie szczęścia w życiu.
Ważną rolę w życiu Ri Jin odegrał również jej brat, Ri On. Gdy rodzice przyprowadzili do domu dziewczynkę i oznajmili, że od teraz będą rodzeństwem, zajął się nią. Troskliwie się nią opiekował, zamieniał koszmary senne w ciekawe historie, by się nie bała. Zawsze był dla niej wsparciem, motywował, podnosił na duchu, chronił przed złem. Chciał nawet odnaleźć wspomnienia Ri Jin zanim ona sama odzyska pamięć i podjął prywatne śledztwo. Bardzo kochał siostrę, choć nie łączyły ich więzy krwi. Był takim starszym bratem z prawdziwego zdarzenia. Myślę, że gdyby nie on, Ri Jin nie wyrosłaby na tak silną kobietę i nie zniosłaby tak dzielnie zderzenia z przeszłością. Oh Ri On był moją ulubioną postacią w tej dramie. Bardzo go polubiłam za tę troskę, jaką okazywał siostrze oraz za energię, jaką wnosił do fabuły.
Zatrzymajmy się na chwilę przy wątku romantycznym, który może budzić pewne kontrowersje. Związek pacjenta z lekarzem nie jest przykładem profesjonalizmu, w szczególności gdy mówimy o sytuacji, gdzie lekarz jest psychiatrą drugiej osoby. Kolejnym powodem do niepokoju może być też fakt, iż Ri Jin była częścią traumatycznej przeszłości Do Hyuna. Rodzi się pytanie, czy będąc osobiście zaangażowaną w przypadek, będzie ona w stanie zachować obiektywizm i zapewnić pacjentowi należytą opiekę? Choć taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, w tym przypadku uczucie, które połączyło tych dwoje, okazało się być kluczem do odzyskania przez Do Hyuna wspomnień i wyleczenia go z choroby. Miłość okazała się być lekiem, a nasi bohaterowie stawili czoła bolesnym wspomnieniom. Traumatyczna przeszłość zamiast ich od siebie odsunąć, jeszcze bardziej ich zbliżyła. Jest to kolejna obejrzana przeze mnie k-drama, w której bohaterowie nie uciekają od problemów, a rozmawiają ze sobą i za to duży plus.
Podsumowując, Kill Me, Heal Me jest naprawdę dobrą dramą i zdecydowanie wartą obejrzenia. Broni się ciekawie poprowadzoną fabułą, gdzie przez pierwszą połowę poznajemy naszych bohaterów, a potem każdy kolejny odcinek dostarcza nam elementy układanki, które połączone ze sobą stają się kluczem do odkrycia tajemnicy. Postać Cha Do Hyuna oraz towarzyszące mu osobowości również powinny przyciągnąć widza i zatrzymać go przy tej dramie. Mnie osobiście trochę zmęczyła i naruszyła strefę komfortu. Podczas seansu polecam się skupić, bo chwila nieuwagi i nie będziecie wiedzieli, co się dzieje. Wrażliwych uczulam, gdyż pojawia się wątek przemocy wobec dzieci. Całość oceniam na mocne 7,5/10.