Princess Hours (lub jeśli wolicie koreański tytuł 궁 - Goong) to udane połączenie dramy kostiumowej z współczesną. Twórcy postanowili umieścić akcję w obecnych czasach, jednak Korea jest tutaj monarchią konstytucyjną, więc elementy takie jak rodzina królewska, pałac i panujące w nim zwyczaje przypominają te, które możecie znać z dram kostiumowych/historycznych. W rolach głównych wystąpili: Yoon Eun Hye, Ju Ji Hoon, Song Ji Hyo i Kim Jeong Hoon.
Teraz co nieco o fabule. Shin Chae Kyung jest wesołą, nieco roztrzepaną uczennicą klasy sztuki jednego z artystycznych liceów. Jej marzeniem jest zostać projektantką. Potrafi szyć i jest bardzo kreatywna. W tym samym liceum, w klasie teatralnej uczy się następca tronu Korei, arogancki i snobistyczny książe Lee Shin. Obietnica sprzed lat, jaką złożyli sobie dziadkowie nastolatków, sprawia że ta dwójka zostaje nakłoniona do ślubu. Problem tkwi w tym, że obydwoje się praktycznie nie znają, pochodzą ze skrajnie różnych środowisk, a sam książe kocha inną dziewczynę. Poruszenie wywołuje też powrót do kraju kuzyna księcia - Yoola. Jak potoczą się ich losy?
Na pewno warto zauważyć, że Chae Kyung, Shin, Hyo Rin oraz Yool są jeszcze bardzo młodzi. Nie są już dziećmi, ale też daleko im jeszcze do dorosłości. Targają nimi skrajne emocje i nie do końca potrafią sobie z nimi radzić. Są również podatni na wpływy otoczenia. Często emocje biorą górę nad rozsądkiem (i to jest ten moment, kiedy bohaterzy dramy mogą nas wkurzać), ale myślę, że możemy im to w tym przypadku wybaczyć. Są zdani zupełnie na siebie. Nie ma im kto wskazać dobrego kierunku. Muszą tę właściwą drogę odnaleźć sami. Z każdym odcinkiem możemy obserwować ich przemianę, jak uczą się odpowiedzialności za swoje czyny, zauważają swoje błędy i wyciągają z nich wnioski. Stają się młodymi, dorosłymi ludźmi.
Dość widoczny jest też wpływ wychowania na naszych bohaterów. Pochodząca z biednego domu Chae Kyung stara się docenić to, co los jej podarował. Dzięki małżeństwu jej bliskim może żyć się lepiej. Otoczona miłością (chociaż momentami jej rodzice sprawiali wrażenie tak zachłannych, że sprzedaliby córkę za worek ryżu) przez rodzinę i przyjaciół przeżywa szok, trafiając do pałacu, gdzie wieje chłodem. Ciężko jej przywyknąć do nowej rzeczywistości. Shin dorastał w pałacu, gdzie przez większość życia był uczony, jak w przyszłości być dobrym królem. Rodzice byli dla niego nie "ojcem i matką", a "królem i królową". Nie dane było mu doznać rodzinnego ciepła. Nikt mu nigdy nie powiedział, jak działają uczucia i emocje. Chłopak nie potrafi o nich rozmawiać i dusi je w sobie. W trudnych chwilach towarzyszy mu Alfred - pluszowy miś. Natomiast Yool był wychowywany w duchu żalu i zazdrości. Śmierć ojca i wygnanie z pałacu odcisnęło piętno na jego charakterze. Zdecydowanie nie można mu odmówić empatii i dobrego, szczerego serca. Jednak pod wpływem rozżalonej i żądnej zemsty za krzywdy z przeszłości matki, zaczyna pragnąć więcej niż może mieć.
Czy zaaranżowane małżeństwo, na dodatek dwóch kompletnie różnych od siebie osób ma szansę przetrwać? Na samym początku wydawać się może wręcz niemożliwym, gdyż zarówno Chae Kyung jak i Shin nie pałają do siebie sympatią. Książe bywa opryskliwy wobec swojej żony, ale stara się ją zrozumieć. Nikt tak, jak on nie wie, jak ciężko jej jest w zamkniętym pałacu, bez rodziny i przyjaciół. Z czasem jednak para zaczyna zbliżać się do siebie. Książe otwiera się przed partnerką i zaczyna uczyć się wyrażać to, co czuje. Może ich relacja jest daleka od ideału, a na ekranie rzuci nam się w oczy dosłownie kilka sytuacji, mogących być odebranych jako niezdrowe czy też toksyczne, jednak należy wziąć poprawkę na to, iż te starsze produkcje były nastawione na inną publikę i być może w tamtych czasach nie przywiązywano do tego takiej wagi, jak teraz. Mimo, iż relacja głównych bohaterów od początku nie należy do łatwych, ma swój urok. Pokazuje, że nad związkiem trzeba pracować i nic samo się nie zrobi.
Oprócz poważnych wątków w dramie mamy również komediowe, które dość mocno się wyodrębniają. Chociażby aranżowane małżeństwo i wynikające z niego sytuacje, czy też zderzenie się ze sobą, skrajnie różniących się światów. Pojawienie się prostej dziewczyny z ludu, w królewskim pałacu wnosi do niego wiele radości i życia, a niezręczne sytuacje i drobne gafy wywołują uśmiech na twarzy widza. Chae Kyung zmieniła pałac, a nie tak, jak oczekiwano, pałac zmienił ją.
Elementem, który urozmaica fabułę są pluszowe misie, pojawiające się na końcu każdego odcinka. Każdy pluszak odpowiada jednemu z bohaterów. Twórcy użyli ich, by przypomnieć kluczowe sceny. Moim zdaniem jest to ogromnym plusem tej dramy. Jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam i było to dla mnie miłe zaskoczenie. Drama dzięki temu się wyróżnia na tle innych produkcji.
Mimo dość dużej jak na k-dramę, ilości odcinków, nie miałam uczucia, że mi się dłużyło. Każdy epizod wciągał, a serial do samego końca trzymał w napięciu. Nie było wiadomo, jakie decyzje podejmą bohaterowie. Motyw trójkąta miłosnego również jeden z lepszych, jakie widziałam, gdyż w pewnym momencie byłam rozdarta między dwoma książętami. Myślę, że niejeden widz doświadczył tu "second lead syndrome". Na sam koniec wspomnę tylko o soundtracku, który skradł mi serce. Zachęcam do przesłuchania!
Polecam gorąco, gdyż drama ta to klasyk i myślę, że każdy fan koreańskich seriali powinien ją zobaczyć. Pozornie komedia romantyczna, jednak też poruszająca historia o tym, jak ważne są uczucia i emocje i jak wyboista może być droga, by je w pełni poznać. Intrygi, tajemnice z przeszłości, ludzkie dylematy, szczęście przeplątane ze smutkiem i złością. To wszystko znajdziecie w Princess Hours. Oceniam na 10/10!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz